Moja przygoda ze sportem rozpoczęła się kiedy miałem 12 lat. Kolega ze szkoły pokazał mi grę zwaną koszykówką i spodobało mi się. Z początku ciężko było trafić, bo piłka wydawała się ogromna dla takiego malca, a obręcz za ciasna żeby trafić. Wydawało się, że nie uda mi się tej sztuki poprawnie opanować. Jednak kiedy objaśnił mi zasady i pokazał prawdziwy mecz NBA w telewizji naprawdę mnie wciągnęło. Codziennie po szkole chodziliśmy grać do niego na podwórko i rywalizować między sobą. Pokochałem zespół Phoenix Suns za niezwykle efektowny styl gry, a Charlesa Barkleya za jego niewyparzony język i unikalne umiejętności gry.

Dzisiaj po wielu latach od tych wydarzeń wciąż kocham sport, a w szczególności koszykówkę. Rywalizacja jaka była między nami była czymś szczególnym i unikalnym. W dalszym ciągu gram kiedy tylko nadarzy się okazja, chociaż z uwagi na moją pracę oczywiście rzadziej niż kiedyś, ale dźwięk piłki przelatującej przez siatkę uwieszoną przy obręczy wciąż przyprawia mnie o przyjemny dreszcz.